Gienio przyłączył się do nucenia.
-Widzę, że każdy krasnolud zna tę pieśń. Cholibka, zaraz się ściemni. Przez te muchy straciliśmy za dużo czasu. Gienio, jak tam koń?
-Już zwalnia. Trza bydzie się zatrzymać i przekimać pod chmurką.
-Taki był plan. No cóż, musimy pójść spać wcześniej i wstać wcześniej, żeby na następną noc zatrzymać się w karczmie. Eh, wyludnione te tereny. Na szlaku zaledwie jedno schronienie. Stajemy Gienio i rozbijamy obóz.
Krasnolud zatrzymał wymęczonego konia i zeskoczył z wozu. Poszedł po wór z owsem dla konia.
-Kazio, poszukaj drewna. Ja zajmę się jedzeniem.