- Bucefale, zatrzymaj się. Diomedesie.
Elrond westchnął głośno, jego koń zarżał, a chowaniec zasyczał, lądując obok ogiera i jeźdźca.
- Przed nami najtrudniejsza część wędrówki. Możemy natknąć się na wampiry, spijacze, rotishe, krwiopijce, cieniostwory, guilarony, masę badziewia, które zechce nas zjeść. O roślinach, których większa część jest wykorzystywana w truciznach nie wspomnę.
Dlatego miejcie się na baczności. Wiem Diomedesie, że to nie twoje środowisko, ale twoje wyczulone zmysły mogą być dla nas przydatne. Używaj ich i informuj o wszelakich zagrożeniach. Chcemy się przedrzeć, najlepiej bez walk. Omijając większość zagrożeń.
Wyciągnął mapę, którą otrzymał od Hope'a. Następnie rozwinął własną, całego królestwa Valfden, na której naniósł prawie wszystkie znane drogi, miejscowości, zajazdy i inne znane miejsca.
- Jechaliśmy głównym traktem. Ciągnie się on aż w sam środek dżungli, czyli w miejsce, gdzie mamy dotrzeć. Nie pierwszy raz podążamy tą drogą. Kierujemy się wszakże do Paktu. Do domu. W drogę!