Wpadłem do kanciapy Yarpena i od razu sięgnąłem po słynną wódkę zwaną Pavulonem. Pociągnąłem dwa szybkie łyki i odłożyłem nieszczęsną berbeluchę uświadamiając sobie, że nic mi to nie pomoże.
- Powiem tylko tyle. Kur**. W zasadzie to spieprzyłem całą akcję, ale w sumie dużo było udziału w tym siły wyższej, ale spokojnie od początku. Tak jak mówiłeś udałem się do Leamis. Tam w zasadzie raz, dwa udało mi się znaleźć tego Kriosa, który przebywał w towarzystwie dwóch turdnaszan. Jednak jak szybko oni się pojawili tak szybko zniknęli, niby odprawieni przez Kriosa. Wtedy włączyłem się do rozmowy. Od słowa do słowa, doszliśmy do tego, że niby chce dołączyć do Bękartów bo ma dość ukrywania się przed Tacticusem. Ja oczywiście nie przyznałem się, że należę do Bękartów i z drugiej strony też nie do końca wierzyłem jego słowom. Dlatego też w stajni gdzie poszliśmy po konie chciałem go ogłuszyć i przesłuchać na swój sposób. No wiesz...ogień, żelazo te sprawy. Jednak ten chujek to nawet kurwa mdleć nie porafił. Po tym jak przywaliłem mu w łeb pośliznął się jeszcze i rozpierdzielił głowę na gwoździu...Znalazłem przy nim to..- rzuciłem na stół znalezione listy i mapy.
- Nie przeczytałem tego bo jak chowałem trupa to zobaczył mnie stajenny i pognał na posterunek, prawdopodobnie ruszył za mną pościg...aa i jeszcze 150 grzywien znalazłem przy łapserdaku...
//Płaciłem na pierwszej stronie za dwa dni