Dragosani rozpoznał istotę, do której wiele wieków temu należał szkielet. Problem w tym, że szkielet również rozpoznał jego jako zagrożenie. Wampir musiał wykonać unik przed ciosem skrzydła nieumarłego. To też uczynił, gdyż nie odczuwał potrzeby zostania przebitym przez kostny kolec. Może kiedy indziej. Tak więc Drago odsunął się w lewo, dzięki czemu ostre skrzydło minęło go. W czasie uniku wampir wydobył z pochwy bułat. Wykorzystując ruch wyciągania broni wymierzył ostrzem w szpikulet na skrzydle dracona. Bułat trafił w niego i gładko odciął. Niewiele, ale już dracon nie mógł za bardzo używać jednego skrzydła do przebijania przeciwników. Po tym Drago musiał wykonać kolejny unik. Odskoczył w tym, a tuż przed nim dracon machnął kościaną łapą. Wampir jeszcze się nieco wycofał i spostrzegł, że kościana bestia wyciąga głowę, celując paszczą. Wampir wiedział już co to oznacza. Wyciągnął przed siebie demoniczną dłoń. Działał z pełnym spokojem, z czystym umysłem. Dracon już dmuchnął, przed pyskiem pojawił się ogień, który szybko zbliżył się do wampira. W tym momencie przed Dragiem pojawiło się zwierciadło ochrony, wytworzone mocą magii demonicznej. Podmuch ognia uderzył w nie, rozbijając się o magiczną taflę i nie czyniąc wampirowi krzywdy. Samo zwierciadło rozproszyło się. Tak spektakularna obrona nie wywołała najmniejszego wrażenia na draconie. Był tylko tępym kościanym mechanizmem. Bardziej przedmiotem, niż istotą. Ruszył na Draga. Tuż obok niego dreptał ludzki szkielet, który stanowił nieco mniejsze zagrożenie. Dracon zbliżył się i ponownie zaatakował łapą. Przeszkodził tym samym w ataku ludzkiego szkieletu, co nawet mogło być zabawne. Drago odskoczył z linii ciosu, tak aby znaleźć się z boku dracona. Teraz ta bestia stała pomiędzy nim, a szkieletem człowieka. Dracon szybko.odwrócił wie, jednocześnie uderzając lewą łapą. Wampir odskoczył w tył i zaatakował zaraz po ciosie dracona. Odcinął w połowie jego rękę, uniemożliwiając mu atak przy jej użyciu. Dracon wyszczerzył kły i spróbował ugryźć Draga. Gdzieś tam z boku już zbliżał się ludzki szkielet, obchodził dracona. Wampir uskoczył w bok, unikając ugryzienia i zaatakował. Celował w kostną szyję nieumarłego. Czarne ostrze gładko odcieło czaszkę od reszty ciała. Kościany dracon, pozbawiony w ten sposób energii, upadł na ziemię, jako kupka kości. Po tym Draga zaatakował ludzki szkielet, który już nie musiał kombinować z omijaniem swojego większego kolegi. I nie stanowił wielkiego zagrożenia dla wampira. Próbował go drapnąć, jednak wampir ciął ostrzem w jego ramię, które odpadło od reszty ciała. Wampir blyskawicznie zadał kolejny cios, który pozbawił szkielet głowy. Spadła ona tuż obok jego nogi. Kupka kości upadła na ziemię. Drago uśmiechął się lekko i kopnął czaszkę, która potoczyła się w kąt. Tym razem nie chował jeszcze broni! Funeris byłby dumny.