Paladyn rozbił po drodze mały obóz, aby napoić Tancerza i zjeść trochę wędzonej ryby, podarowanej mu przez Lecha. Musiał przyznać, że ryby gdy są dobrze przyrządzone smakują naprawdę przednio. Niewiele miał jednak czasu na popas, gdyż czekało na niego miasto Utamin. ÂŚwietnie położone, na zboczu góry, z dostępem do morza, stanowiło podstawę dochodów gminy, zapewne utrzymującej się przede wszystkim z rybołówstwa. Gdy Lucas dojechał do bramy, drogę zagrodziło mu dwóch strażników. Typowe środki ostrożności, noc się zbliżała. Paladyn zsiadł więc z konia; chciał pokazać, że nie ma złych intencji i rzekł do nich:
- Lucas Paladin, Marszałek Koronny i Wielki Kanclerz Bractwa ÂŚwitu. Przybyłem załatwić swoje sprawy w waszym miasteczku. Wskażcie mi proszę karczmę, dobrzy ludzie.