Kobieta podziękowała skinieniem głowy, zabrała pustą miseczkę i odłożyła ją gdzieś na bok. Później wyszoruje. Lech również dokończył swoją niewielką porcję, wskazał na wyjście i udał się razem z Lucasem do wędzarni. Na zewnątrz robiło się nieco pochmurnie, zerwał się mocniejszy wiatr, który dął od strony morza. Wędzarnia znajdowała się na samym końcu osady, więc musieli przejść obok kilku chat, jakiegoś warsztatu i dopiero znaleźli się na miejscu. Przed drewnianym budynkiem z wymurowanymi fundamentami siedziała jakaś starowinka, totalnie ślepa, patrząca się niewidzącym wzrokiem prosto w morze. Lech otworzył drzwiczki i pokazał, że wszystko w środku jest jak najbardziej w porządku. Zdjął z osmolonych haków dwie pokaźne ryby, zawinął je w jakieś duże liście i podał je rycerzowi.
- Na zdrowie, panie rycerzu. Miło było Cię u nas gościć. - Mimo wszystko rybak nadal był nieco skonfundowany. Cała ta sytuacja była jednak trochę niecodzienna.