Zdjęłam dłoń z rękojeści, by dać znać, że nie przychodzę tutaj z zamiarem wymordowania wszystkiego, co się rusza. Pomagał mi w tym zresztą mój wygląd, ludzie rzadko spodziewali się rzeźni po niskiej blondynce. Podeszłam do niej spokojnym krokiem, nie chcąc sprowokować żadnej dziwnej sytuacji. Gdy byłam już na tyle blisko, by można było podjąć próbę rozmowy bez krzyku, zagadnęłam kobietę.
- Mogłabyś mi powiedzieć, gdzie ja właściwie jestem?