Kot pędził na mnie ze sporą prędkością, instynktownie uskoczyłam, broniąc się przed wściekłym atakiem drapieżnika. Szybko podniosłam się, dłonie same odnalazły rękojeści szabel, żelazo i srebro zaśpiewały cicho, dobyte z pochew. Zaczęliśmy się powoli okrążać, sambir co rusz warczał na mnie, pokazując imponujące uzębienie. Gdy czas mentalnego siłowania minął, kotek momentalnie runął, wydając z siebie dziki dźwięk. Wywinęłam się błyskawicznym piruetem, jednocześnie tnąc jedną z szablem, trafiłam, naruszając nieco skórę bestii. Pierwsza krew dla mnie, choć to tylko rozjuszyło zwierzaka. Przeszłam do ofensywy, młynkując gwałtownie szablami zmyliłam sambira i cięłam z półobrotu, w prawo, nie tracąc czasu szłam dalej, unikając ataków pazurami. Klingi co rusz trafiały w skórę, tworząc kolejne rany. Po chwili cofałam się, prowokując kota do ataku. Wściekły, poraniony zwierz był już niemal wyprowadzony z równowagi, syczał i prychał, po czym skoczył na mnie, wznosząc obie łapy do morderczego uderzenia. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, skoczyłam do przodu, nurkując tuż pod kotowatym i zerwałam się, sambir już się odwracał, runęłam na niego, tnąc obiema szablami na raz. Trafiłam prosto w pysk, raniąc boleśnie bestię. Cofnęła się, a wtedy jednym, krótkim skokiem wbiłam żelazo prosto w gardło stwora, niemal po rękojeść. Klinga zatopiła się w ciele zwierzęcia, popłynęła krew, a sambir wydał z siebie dziwny dźwięk, padając na ziemię. Wyszarpnęłam broń i odczekałam, aż skona. Gdy już padł, oczyściłam bronie i zabrałam się za pozyskiwanie trofeów. Potem wróciłam przed suszarnię, rozglądając się za Funerisem.
Zabieram:
16 pazurów sambira
2,5m2 skóry sambira