Gunses wkroczył za nim. Ciemność i chłód. Poczucie nicości. Rozbicie na części pierwsze i wariacka podróż pomiędzy światami. I już. Stali w Przedsionku. Portal w sali do której trafili był dziesięciokrotnie większy. Zajmował całą ścianę i... był lustrem. Lustrem okutym w solidne ramy, rozciągniętym na całą ścianę. Lustro zdawało się mieć płynną konsystencję, a z głębi dochodziło błękitne światło. ÂŚwiatło to opromieniało salę z której się znaleźli. Była to spora, prostokątna sala. Królowały tu płaskorzeźby, tak charakterystyczne dla Wampirów. Sceny bitewne, sceny ważnych i wzniosłych uroczystości. Dokładnie na przeciwko lustra, które było portalem znajdowały się wrota. Ogromne, na całą powierzchnię. Solidne drewno okute metalowymi, stalowymi i złotymi prętami. Na wielkich, ba! Na potężnych zawiasach, o sporej wielkości kołatkach umieszczonych bardzo nisko, bo na wysokości naszych głów. Wrota były lekko rozchylone. Niby niewielka szczelina, a przeszedłby przezeń dorosły Ork. Wampir podążył na przód i przeszedł przez wrota.
Ujrzeli salę ogromną i piekną. Jej środek stanowił ogromny plac w kształcie koła z wyrysowanym pentagram obrysowanym kołem. W sali było kilkanaście mostków, łączyły one plac dziedzińca z platformą dookoła niego. ÂŁuki łączące poszczególne płaszczyzny unosiły się nad wodą. To z niej, z głębi wody słychać było ten dźwięk... Wszystko było zrobione niczym pałac letni, niczym twierdza, niczym galeria sztuki, niczym pole bitwy. Sieć kanałów, mostków, kamiennych posągów, rzeźb, wielkich sof, potężnych obrazów, regałów i postumentów pod księgi…
- Pamiętam jakby to było wczoraj... - Tak, Piąta ÂŚwiątynia skryta przed oczyma ludzi głęboko pod ziemią była przeogromna. Wampir przemierzył najpierw kilkumetrowy mostek łączący dwie platformy, a potem wkroczył na płytę dziedzińca. Dziedziniec był w kształcie koła, ogromnej okrągłej tarczy. Daleko po bokach znajdowały się spiralne, masywne, misternie zdobione kolumny. Na piątce z nich znajdowały się specjalne luki, a przed tymi kolumnami stały dostojne podstawy do ksiąg. Kilkanaście metrów od kolumn znajdował się dziedziniec z wytyczonym okręgiem. Okrąg nie był zwykły. Było to koło, złożone z okręgów, każdy okrąg składał się z symetrycznych do siebie kawałków płyt. Każdy kawałek mieścił na sobie wyryty znak. Wampir kroczył płytą. Okrąg miał średnice 100 kroków. Pierwszy największy okrąg nosił na sobie kilkanaście płyt. Drugi z kolei podzielony był tak samo, ale każda płyta tworzyła dwie osobne, o innym znaku. Liczba okręgów była Gunsesowi znana. Jego oczy policzyły okręgi w jednej chwili. Było ich 23. Pod podłogą skryty był ogromny mechanizm, który w zależności od przedmiotu umieszczonego w punkcie ÂŹródła, obracał okręgi ustawiając je w sekwencji otwarcia konkretnego portalu. Gunses wiedział, że portal ma przypisane kilka ÂŹródeł, wtedy to po ustawieniu odpowiedniego przedmiotu portal ustawia konfiguracje magicznych płyt potrzebną do otwarcia portalu. Portal ten, zwał się Portalem Numenorskim.
Nad nim zaś unosił się Pan Dusz, Kryształ W Korona Rady, Krwawy Kryształ.
Lewitujący minerał w którym stworzony został wymiar dla dusz wybranych wampirów. Kryształ na przestrzeli wieków wytworzył własny rodzaj inteligencji. Jego przeznaczeniem było stać się posłusznym Gunsesowi. I tak też się stało. Kryształ opuścił się, lewitował teraz przez wampirem ciesząc się jego obecnością. Cadacus położył na nim dłoń, ich jaźnie połączyły się.
Dookoła zaś, za linią wody, niczym pióropusz szamana, niczym promienie stającego słońca rozciągały się rzędy regałów. Regały te miały wysokość 10 metrów, długość ich liczona zaś byłą w setkach metrów. Znajdowała się tutaj cała wiedza ludzkości z zamierzchłych czasów. Pomiędzy regałami były sofy, biurka, podstawy pod księgi, wszystko to, co potrzebne badaczom i uczonym. A uczonych i badaczy było tutaj sporo. Ponad 150 osób, nie licząc wojska wampirów, stale wertujących księgi i stare manuskrypty.
Stojąc na dziedzińcu usłyszeliście znów dźwięk. Oto zbliżał się Strażnik Piątej ÂŚwiątyni. Woda rozbiła się, wytrysnęła, lecz zamarłą w powietrzu, lewitując. Ponad wami górował smok morski.
- Tu i Teraz. Przeklęty na Imieniu i na Duszy. Panie mój - powiedział Vulturius.
- Witaj, przyjacielu - odrzekł Gunses i skinął mu głową
- Pamiętasz? - zapytał i spojrzał na Aragorna
- Aragorn - rzekł Vulturius i skinął głową