// Wyobraź sobie taka sytuację: Jesteś młodym człowiekiem, który ledwo co nauczył się władać bronią. Na swoim koncie ma ledwie kilku bandytów i jednego wilka i jedno taru... Nagle na swojej drodze spotykasz wielkie bydlę, które bez problemu rozszarpałoby Cię na strzępy... Atakujesz je? Bo ja bym uciekał gdzie pieprz rośnie... Tu nie chodzi o to, czy pozwoliłbyś mi, czy nie. Czy byś mnie zabił czy nie. Po prostu coś by było cholernie nie tak, jakby taki wyrostek zaatakował cieniostwora.
Kuhin wypoczęty następnego dnia udał się znowu do punktu rekrutacyjnego Bractwa ÂŚwitu. Z jednej strony, czuł się winny, z drugiej strony jednak wiedział, że nie miał możliwości zrobienia czegokolwiek. Może jakby miał więcej informacji wszystko potoczyłoby się całkiem inaczej. Teraz jednak nie było już sensu gdybać. Teraz miał usłyszeć swój werdykt. Nie przypuszczał, by ten miał być pozytywny. Przecież nic nie zrobił. Trzeba było jednak wysłuchać, co paladyn ma do powiedzenia.