Mauren posłusznie udał się do wskazanego pomieszczenia, gdzie czekała już na niego pacjentka.
- Witam, przybyłem uratować pani życie - oznajmił z uśmiechem i zabrał się do pracy. Starannie umył ręce, by uniknąć pogorszenia ewentualnego stanu pacjentki i przystąpił do dzieła. Obejrzał dokładnie ranę na przedramieniu, ale nie wydawała mu się ona głęboka, sącząca się krew miała głęboki, ciemnoczerwony kolor. Samir wziął płótno i nasączył je wodą, przemywając starannie okolice rany, następnie kolejny, choć mniejszy kawałek nasączył alkoholem do odkażania i delikatnie oczyścił ranę. Pacjentka co rusz sykała z bólu, toteż mauren uwinął się szybko i przeszedł do nakładania opatrunku. Upewnił się że rana jest czysta i zaczął owijać ramię kobiety bandażem. Nie zaciskał za mocno, by rana mogła oddychać, ale też nie za lekko by bandaż nie spadał. Znaczy zawinął w sam raz. Gdy już skończył wstał i ocenił swoje dzieło, uznał że pacjentka będzie żyła i pożegnał się uprzejmie, po czym wrócił do pielęgniarki.
- Pacjentka żyje, została opatrzona.