Ech władza widze każdemu uderza do łba, zdaj raport, zdaj raport jakbym był kurna jego strażnikiem...
- W takim razie już mówie. Po odbytej rozmowie z Panem udałem się do Pana domu, aby porozmawiać z gosposią i obejrzeć dokładnie teren. Podczas rozmowy nie dowiedziałem się niczego ciekawego. Natomiast, gdy okrążyłem dom zauważyłem skrawek materiału na płocie. Płocie który też był podrapany od dolnej strony. Ewidentnie taru kogoś ugryzł i oderwał kawałek materiału. Dlatego też skierowałem swe kroki w stronę domostwa sąsiadującego w którym mieszka ponoć Włodzimierz. Były tam jabłonki i inne drzewa owocowe. Poszedłem tam, zajrzałem przez okno i zobaczyłem okropnie zrujnowane domostwo, tak jakby ktoś się tam włamał i czegoś szukał. Podczas tych oględzin podszedł do mnie "strażnik" i zaczął wypytywać co ja tutaj robie itd. Zdołałem go jednak przekonać to tego, aby wszedł do domu. Kiedy to zrobił skierował się na piętro zaś ja rozejrzałem się po parterze. Dostrzegłem strasznie zakrwawioną łazienkę, jednak w tym czasie strażnik rozpoczął walkę na piętrze. Wtedy udałem się na górę i wraz ze strażnikiem pokonaliśmy dwóch bandytów przy których znalazłem notkę - pokazuje notatkę znalezioną przy bandytach.
"Swingujcie morderstwo lub samobójstwo. Potrzebujemy go martwego.
~SzT"
- Wtedy też zachowanie strażnika wzbudziło moje podejrzenia. Mianowicie zaczął opowiadać coś o zgłoszeniu tego straży. Na dodatek banycie mieli całe ubrania, żadne nie było obszarpane. Kiedy go zdemaskowałem salwował się ucieczką wprost do kanałow miejskich. Co pewnie czuć w związku z moją osobą. Tam goniłem go przez chwilę. Jednak w pewnym momencie drogę zagrodził mi ochroniarz pilnujący klatki z taru. Po ciężkiej walce pokonałem go i uwolniłem taru z klatki. Jednak niestety zwierzak miał rozcięty brzuch...Zabrałem go i postanowiłem oddać. Zwierzak bo zwierzak, ale wiernym towarzyszom należy się odpowiedni pochówek.