- Panowie, chodźcie do mnie, mam dobry miodek pogadajmy sobie w moim komisariacie.
Powiedział komisarz, jako straszy rangą oficer miał szacunek u strażników, mimo bycia odrębnymi służbami. Poszli razem z nimi, ciebie zaś przymusowo wprowadzili na posterunek. Weszliście wreszcie ponownie do jego gabinetu, on wyjął 3 szklanki i beczkę z miodem. iście teatralnie wskazał na rocznik produkcji i strażnicy zgodnie potakując głową docenili wiekowy trunek. Komisarz wbił mały stalowy kranik w drewnianą beczułkę i delikatnie odkręcił zawór, i delikatnie popłynęła gęstawa ciecz z niego. Napełnił trzy szklanice, podał dwie strażnikom, trzecią zaś trzymał sam, Z pewnością dotknęło ciebie to, ze tobie nie nalał nic.
- Panowie strażnicy... Ten jegomość bez wychowania wykonuje zadanie także dla mnie, poza tym że jest członkiem bractwa...
- Widać jakich obdartusów tam przyjmują, to ponoć elitarny oddział, a takie maniery, wstyd i hańba, niech tylko chłopaki się dowiedzą...
- No właśnie, może byśmy to załatwili polubownie, on przeprosi, obieca poprawę zachowania i powrócimy wszyscy do swoich obowiązków... Dolać jeszcze? - Zapytał i strażnicy bezsprzecznie podali opustoszone w między czasie szklanki do napełnienia trunkiem. Wymownie cała trójka spojrzała na ciebie, zaś komisarz w oczach wręcz miał ewidentne oczekiwania względem ciebie i twojego postępowania.