Mauren zwinnie padł na podłogę, gdy tylko napastnicy wkroczyli.
- To kusze. Mamy pół minuty by przerwać im przeładowywanie - powiedział szybko, gdy Aragorn przestał liczyć. Wyjrzał jeszcze zza stołu by upewnić się, że nie ma więcej strzelców i ruszył. Szybkimi susami zmniejszył odległość, w międzyczasie sięgając po miecz. Szybko zorientował się, że w korpus nie ma co celować - srebro nie przebije kolczugi. Niemniej nie zamierzał zaniechać. Korzystając z rozpędu doskoczył do przeciwnika najbardziej po lewej i krótkim poziomym cięciem pozbawił go prawej ręki nim ten zdążył się zorientować. Piruet w przeciwnym kierunku pozwolił nabrać impetu i uderzyć ponownie, tym razem w udo. W ten sposób kolejna kończyna straciła właściciela. Jego towarzysz odrzucił kuszę i sięgnął po miecz. Mithril również nie sprzyjał, wiec Darlenit musiał postarać się by nie krzyżować z nim ostrza. Uniknął pchnięcia, które wystosował napastnik. Stracił równowagę, a to była okazja dla dziecka nocy, by działać. Krótkim, urwanym ruchem uderzył z dłoń trzymającą miecz, raniąc i wytrącając broń. Korzystając z rozproszenia, kopnął przeciwnika w brzuch, wywracając go, szczęśliwie, na kolejnego. Czasu było mało, a dwie kusze niemal naładowane, toteż mauren uciekł i schował się za innym stolikiem, który natychmiast wywrócił. Może w tym czasie wkroczy ktoś i obezwładni pozostałą dwójkę?
5/5 żywych
jeden bez prawej ręki i nogi, leży i się wykrwawia
drugi ranny w dłoń, z wytrąconą bronią, leży na trzecim
trzeci bez obrażeń, ale leży na podłodze, przywalony kompanem, zapewne kusza mu wypadła