Autor Wątek: Kaya  (Przeczytany 1207 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Patty

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 7406
  • Reputacja: 7093
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wszechwiedzy nie mam, lecz wiem różne rzeczy
    • Karta postaci

Kaya
« dnia: 03 Luty 2014, 19:07:47 »
Nazwa wyprawy: Kaya
Prowadzący wyprawę: Dyum
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Zażycie 10 gram bagiennego ziela; gotowość na traumatyczne przeżycia
Uczestnicy wyprawy: Patty

Otrzymawszy upragnione ziele, natychmiast ruszyłam do wolnego miejsca gdzieś w głębi sklepu. Usiadłam wygodnie, wyciągnęłam otrzymane bletki i szybko zwinęłam kilka blantów. Odpaliłam jeden, zaciągając się głęboko.

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Kaya
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Luty 2014, 19:26:38 »
Soundtrack:
Nagle zadudniło Ci w głowie, a przed oczami nastała ciemność. Zaczęłaś powoli wchodzić w trans, odpływając do niemalże zupełnie innej rzeczywistości... A wszystko dzięki magii bagiennego ziela.

Silne światła padły na Twoje powieki, zmuszając Cię do ich otworzenia. Z początku oszołomiona nagłą zmianą otoczenia nie mogłaś zorientować się, co się wokół Ciebie dzieje. Zdawało Ci się, że znajdujesz się na ogromnej, zabudowanej na dziwny, nieznany Ci sposób arenie. Co ciekawsze, okazało się, że siła blantów sprawiła, że zmieniłaś płeć! Toć to gratka dla narratora. I jak tu ma się teraz do Ciebie zwracać? W chwili gdy przyglądałaś się swoim silnym, owłosionym przedramionom, poczułaś na plecach uderzenia. Odwracając się zobaczyłaś innego mężczyznę. Miał na sobie biało-czerwoną koszulkę z numerem 16 na plecach. Był tam też napis, który odszyfrowałaś jako "Błaszczykowski". Facet był okropnie spocony i zdyszany, ciężko było mu wydusić słowo, ale wyraźnie chciał Ci powiedzieć coś ważnego. Ty, patrząc na niego zorientowałaś się, że również ociekasz potem, a na dodatek masz na sobie niemal identyczną koszulkę! Co więcej, na przestrzeni kilku metrów znajdowało się jeszcze paru takich osobników, którzy przepychali się z mężczyznami o innym zestawie strojów. Były w całości czarne, a na ich piersiach spoczywał symbol, który przywiódł Ci na myśl nieznane dotąd słowo "swastyka".
- Robert, kurwa! - krzyknął facet z szesnastką na plecach. - Jest 70 minuta i 0:0! Jak nie strzelimy, to nas naziole rozstrzelają, weź się w garść! Sędzia karnego nie odgwiżdże, to jebany Benito Mussolini!
Zorientowałaś się, że w prawym narożniku prostokątnego placu oznaczonego białymi liniami stoi facet w biało-czerwonej koszulce i ustawia tam jakąś okrągłą rzecz, wyglądała jak piłka.
- Wbiegaj na długi słupek! - usłyszałaś jeszcze od typka obok Ciebie. Zanim jednak cokolwiek miało się zdarzyć, rzuciłaś okiem na trybuny wokół. Były ogromne. Te, które widziałaś na arenach Valfden nie mogłyby się z nimi równać. Miejsca siedzące po prawej stronie zajmowane były przez ludzi odzianych w czarno-czerwone mundury, wszyscy na piersiach mieli te tzw. "swastyki". W centralnej części, niczym cesarz w koloseum, spoczywał gruby jegomość o zaczesanych na bok włosach i śmiesznym wąsiku pod nosem. Wszyscy chodzili wokół niego jak na szpilkach, a na ławce przed sobą miał ze trzy ogromne gary, z których ogromnymi garściami czerpał coś, co wyglądało na kiszoną kapustę. Jego prywatna ochrona już ledwo wytrzymywała, kiedy pod naporem rytmicznych pierdnięć trzęsło całą wschodnią trybuną. Zauważyłaś, że w dłoniach trzymali jakby miecze... Tyle że z rękojeści miast ostrzy wydobywały się kolorowe wiązki światła. Potem spojrzałaś na trybunę po twojej lewej stronie i widok ten zmroził Twe zajęcze serce. Ludzie stłoczeni w klatkach pod naporem jakichś dziwnych urządzeń, które od razu zaklasyfikowałaś jako śmiercionośne. Mimo to nie bali się. Wznosili nad głowę biało-czerwone szaliki i skandowali głośno Twoje imię. "Robert, Robert, Robert!" grzmiały trybuny. Dobrze wiedzieli, że jeśli reprezentacja po raz kolejny zawiedzie, nie będą mogli zaśpiewać nic się nie stało. Już nigdy. ÂŁzy determinacji napłynęły Ci do oczu. W ustach Mussoliniego rozbrzmiał gwizdek i jeden z Twoich... zawodników, tak, zawodników, podbiegł do piłki kopnął ją, a Ty dokładnie znałeś już trajektorię jej lotu, wiedziałeś, że musisz wbić ją do siatki... Albo nie? Cholera, możesz robić co Ci się żywnie podoba!

Forum Tawerny Gothic

Odp: Kaya
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Luty 2014, 19:26:38 »

Offline Patty

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 7406
  • Reputacja: 7093
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wszechwiedzy nie mam, lecz wiem różne rzeczy
    • Karta postaci

Odp: Kaya
« Odpowiedź #2 dnia: 03 Luty 2014, 19:58:51 »
Wszystko zdawało się płynąć, barwy przelewały się ustawicznie, kształty pozornie zmieniały swoje położenie względem innych, by w tej innej konfiguracji wciąż pozostać na miejscu. Otrząsnąłem się, wsłuchując się w ryk tłumu, wiedziałem, że krzyczą właśnie moje imię. To było budujące, wprost czułem napływ mocy, w tej jednej chwili byłbym zdolny jednym uderzeniem piłki rozerwać siatkę w bramce. Otrząsnąłem się, francuski polak już podbiegał do piłki, uderzył pozornie delikatnie, a futbolówka już mknęła wprost w ten dziwaczny, obrysowany bielą prostokąt. Dokładnie widziałem, gdzie leci, dokąd leci. Nabiegłem tam, rozpychając się łokciami. Wyskoczyłem do góry, niemalże widziałem krople potu zawieszone w powietrzu. Tor mojego lotu pokrywał się dokładnie z torem gały. Zebrałem się w sobie i huknąłem głową, celując wprost pod poprzeczkę, już widziałem, jak obrońcy Rzeszy patrzą bezradnie, jak piłka niechybnie zmierza w kierunku bramki. Całe trybuny zamarły w milczeniu, obserwując piłkę... która przeleciała tuż nad poprzeczką, ścierając milimetrową warstwę kurzu z metalu. Wylądowałem, dźwięk znów powrócił. Słyszałem tylko oddech graczy na boisku, ludzie na trybunach byli jak martwi. Rozejrzałem się, czując, jak gdybym miał zaraz zemdleć. Widziałem nagłe przerażenie na twarzach kolegów w biało-czerwonych strojach.

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Kaya
« Odpowiedź #3 dnia: 03 Luty 2014, 20:17:24 »
Opadłeś na kolana, statyczny niczym rzeźba leniwego artysty. Trybuny zamarły. W jednej chwili ryk i tumult zamieniły się w nieznośną ciszę, która wwiercała się głęboko w kanaliki słuchowe. Bicie twojego serca przyspieszyło. Przez moment, który trwał zarazem nieskończoność jak i sekundę, dudnienie krwi w twoich żyłach było jedynym dźwiękiem, jaki słyszałeś. I wtedy rozległ się huk wystrzału. W jednej z klatek zachodniej trybuny martwe ciało osunęło się na ziemię. Twój rodak padł martwy, a wszystko przez Twoje niepowodzenie. Kiedy bliżej się przyjrzałeś, zauważyłeś, że to nie pierwszy truposz. Piętra trybun ociekały świeżą krwią. Kałuże napływały już niemal na murawę. Usłyszałeś, jak Błaszczykowski żartuje, że dobrze, że mają czerwone getry, bo na prawym skrzydle wyglądałoby to nieciekawie. Ale czy tak właśnie było od początku? Każdy Twój pomniejszy błąd oznaczał koniec życia dla jednego z kibiców na trybunach? Złe przyjęcie, pozycja spalona, słupek w sytuacji sam na sam, niecelne podanie? Spoglądając na intergalaktycznego dyktatora, obscenicznego Fuhrera odczuwałeś obrzydzenie, złość i żal. Do tego stopnia, że byłbyś gotów rzucić się na niego i wyrwać mu śledzionę. Ale to innym razem. Mecz się jeszcze nie skończył. Panoramiczny ekran nadal wskazywał wynik 0:0, ale czas nieubłaganie się przesuwał. Cyferki zamieniały swoje miejsca z zawrotną prędkością. Jeszcze nigdy czas nie miał dla ciebie tak ogromnej wartości. Do końcowego gwizdka zostało 10 minut, a byłeś pewien, że ten zajadły pies na usługach Adolfa nie doliczy nawet zafajdanej sekundy. Widziałeś jak bramkarz Rzeszy ociąga się ze wznowieniem gry, ale protesty na nic by się nie zdały. Gdy nadzieja opuszczała Cię wraz z upływem bezcennego czasu, usłyszałeś nagły, dziwny dźwięk. Coś w stylu "puff!". Na Twoim prawym ramieniu zmaterializował się miniaturkowy Sir Alex Ferguson. W dłoni trzymał suszarkę.
- Co ty odjebałeś? To była pewna setka! Powinienem Cię zmienić w połowie, patałachu! Przypomnij sobie Van Nistelrooya! Przypomnij nawet Robina, kiedy w ostatnim sezonie mojej kadencji zdobył nam mistrzostwo. Pamiętasz ten wolej z Aston Villą? Chuj, że po podaniu Rooneya był na spalonym, sędzia tego nie widział! Uwierz w siebie, bądź samolubny, nawet jeśli zginą kolejni ludzie, jeśli strzelisz bramkę - ocalisz cały naród!
I kolejne puff. Obejrzałeś się na lewe ramię. Stał na nim stary, poczciwy, siwiejący Jose Mourinho.
- Pierdolenie. Musicie się na nich zaczaić. Oddajcie im inicjatywę, pozwólcie rozgrywać. W odpowiednim momencie przejmijcie piłkę i bach! Kontra. Po golu tradycyjna murarka. Nic się nie może nie udać.
Czyżby zmysły sobie z Tobą pogrywały? To znaczy, nie żeby wizja dwóch wielkich menadżerów w wersji mini toczących ze sobą żywą dyskusję była normalna, ale kolejne puff? A jednak! Tym razem Pep Guardiola. Jako że oba ramiona miałeś zajęte, zwisał z twojego nosa na lince przyczepionej do buta.
- Załatwcie ich posiadaniem piłki! Spójrz, tu mam schemat! Perquis do Obraniaka, Obraniak do Perquisa, Perquis do Wawrzyniaka, Wawrzyniak do Błaszczykowskiego, Błaszczykowski podbija piłkę do góry, Piotr ÂŻyła holuje ją nartami w locie i opuszcza wprost na głowę Grosickiego, Grosicki podaje do Ciebie, odgrywasz, wychodzisz na pozycję, Grosicki przerzuca na drugą stronę, cofamy akcję na naszą połowę, powtarzamy schemat i czekamy na wolne miejsce do zagrania piłki na napastnika. Kiedy się pojawia, Perquis pół przewrotką plecami zagra do Ciebie prostopadłą piłkę, a Ty skończysz ją, jak na napastnika przystało! - Pep wyglądał na zadowolonego z siebie. Mourinho złapał się za głowę, a SAF szukał gniazdka, by podłączyć do niego suszarkę. W tej materii jednak nikt nie mógł pomóc Ci rozstrzygnąć tej sprawy. Rozwiązanie musiałeś wybrać sam. Która rada była najlepsza? A może odnajdziesz własną drogę do zwycięstwa?
« Ostatnia zmiana: 03 Luty 2014, 20:22:15 wysłana przez Dyum »

Offline Isentor

  • Wielki Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 32202
  • Reputacja: 27957
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zbyt pokręcony, by żyć. l zbyt rzadki, by umrzeć.
    • Karta postaci

Odp: Kaya
« Odpowiedź #4 dnia: 03 Luty 2014, 20:55:02 »
//Bletki? I pozostałe rzeczy niezgodne z zapisem z zasad gry. Zamykam.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Kaya
« Odpowiedź #4 dnia: 03 Luty 2014, 20:55:02 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top