Oba księżyce rzucały srebrną łunę na dżunglę wokół wieży, noc była wyjątkowo spokojna, ciszę przerywało jedynie huczenie sów. Zebrawszy niezbędny ekwipunek, osiodłaliście konie i wyruszyliście w stronę Atusel. Podróż była długa i mozolna, Isentor zabronił się zatrzymywać. Następnego dnia w południe udało się wam dotrzeć do portowego miasta, odstawiliście konie do stajni.
- Przede wszystkim musimy coś sobie wyjaśnić. Jeśli każę coś zrobić, to ma to zostać zrobione. Jeśli czegoś zabraniam, to nie dla żartów. Nie chcę być świadkiem chojrackich wyczynów, zabawy w bohaterów i niesubordynacji. Udajemy się do miejsca, gdzie nie będzie czasu na drugie podejście, macie tylko jedno życie i zadbajcie o nie. Nie będę nikomu przeszkadzał w ewentualnej próbie samobójczej, do momentu, w którym nie zacznie zagrażać i nam, wtedy sam zostanę katem. Czy to jasne?