Powoli i lekko stawiając kroki, rozejrzałem się pobierznie, czy aby nie ma w pobliżu więcej osób. Nie wyglądało na to, by któs jeszcze tutaj był. Nie tracąc czasu, postanowiłem rozwiązać tą sprawę bez zbędnych komplikacji. Miałem nadzieję, że facet od którego miałem wyegzekwować pieniądze, które wisiał karczmarzowi, nie będzie sprawiał większych problemów. Zakradłem się do pokoju, w którym (przynajmniej tak mi się zdawało) spał dłużnik.