-Dziwny strój.-Powiedziałem pod nosem, widząc uzbrojonych mężczyzn, blokujących nam drogę. Ich zamiary były jasne, a my mieliśmy dwie możliwości. Walczyć bądź uciekać, w końcu to my byliśmy konno. Siedziałem na koniu, jakieś 10 metrów od grupki bandytów. Szybki, ruchem wyjąłem pistolet, odbezpieczyłem i wycelowałem. Nastąpił huk, a w okół pistoletu pojawiły się kłęby dymu. Strzał był celny, trafiłem najbliższego przeciwnika, o cal od serca. Oczywiście przeciwnik się przewrócił, bo rana ewidentnie była śmiertelna.
Szybkim ruchem schowałem pistolet, oraz wyjąłem miecz gotowy do walki.
Zostało:
5/6 Gwałcicieli w różowych zbrojach
Zostało kul:
10-1=9