Jak to mają w zwyczaju wyższe sfery, jeśli tematem nie są interesy, rozmowa była prowadzona na tyle głośno by wszyscy postronni mogli się dowiedzieć o ich bogactwie i obyciu w towarzystwie.
- ...niestety masz rację moja droga. Cóż z tego, że to nieprzyzwoite, wszystkie o tym marzyłyśmy jako dziewczynki - szlachcianka obdarzyła przeciągłym spojrzeniem swego męża by uświadomić mu, iż jego udział w tej konwersacji jest zbędny - Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Rycerze? Cóż z tego, że potrafią uśmiercić smoka, skoro to w większości chamy i prostaki usmarowane błotem?
- Ach, jakbym chciała przeżyć jeden dzień, jedną noc w tym świecie z baśni, gdzie kobietę z objęć śmierci wyzwala złotowłosy książę na swym białym rumaku - odpowiedziała piskliwym głosem tłusta matrona, która swym wyglądem sama przypominała jakiegoś straszliwego smoka - W balladach rycerze wyzwalali swe damy z objęć śmierci, ja pragnę tylko mężczyzny, który wyzwoli mnie z niewoli samotności
Mąż drugiej kobiety nagle parsknął i szybko zakasłał i odwrócił wzrok by uniknąć niezręcznej sytuacji. Jego małżonka delikatnie szarpnęła go za rękę i zacisnęła dłoń tak, że aż jej kostki pobielały.
- Pora na Anastazjo, mam nadzieję, że pojawisz się na balu barona...
Kobieta wyrwana z krainy marzeń, zwróciła swój wzrok w stronę znajomej i odpowiedziała smutnym głosem
- Wątpię, bym w obecnym nastroju znalazła w sobie ochotę na zabawy, żegnaj Heleno - odpowiedziała i oddaliła się w swoją stronę.