Aiden miał w zwyczaju od czasu do czasu przechadzać się uliczkami by zażyć trochę świeżego powietrza oraz zapalić fajkę. Palenie weszło mu w nawyk na samym początku służby dyplomatycznej. Dość jasnym było, że przy tak drobnej czynności jak palenie fajki można lepiej poznać wielu ludzi i poprzez nawet taki wspólny grunt przejść do zupełnie innych rzeczy. Mężczyzna przeczesał palcami swoją grzywkę po czym przysiadł mniej więcej na skrzyżowaniu ulic. Wyciągnął swoją niewielką fajkę i nabił ją wyjątkowo aromatyczną mieszanką tytoniową. Aiden nie przepadał za typowym dymem z fajki, więc długo szukał takiego środka, który nie będzie gryzł jego czułego powonienia. Nabiwszy fajkę, złapał za cybuch i rozpalił w niej żar. Cmoknął jeszcze parę razy i wchłonął pierwszą dawkę kojącego dymu. Obserwując jednocześnie okolicę zdrowym okiem, wypuścił z ust szarawy kłąb. Mężczyzna pogrążył się na chwilę w swoich rozmyślaniach.
***
Tylar nigdy nie mógł liczyć na czyjąś pomoc. Jako sierota musiał sobie zazwyczaj radzić sam. Miało to ulec zmianie gdy wstąpił do jednego z dziecięcych gangów, które służyły często tym większym jako szpiedzy czy informatorzy. Chłopiec właśnie wypełzał spod podłogi jednej z mnie legalnych karczm w stolicy. Grunt pod nią był zazwyczaj mokry i błotnisty przez brak jakiekolwiek dbałości o miejsce oraz ciągłe załatwienie potrzeb bywalców tego miejsca gdziekolwiek im się tylko podobało. Złodziejaszek otrzepał swoje ubranie tak jakby miało to pomóc oczyścić i tak brudne odzienie. Rozejrzał się po okolicy masując jednocześnie szczękę na której wyrastała już namiastka włosów. Bystry wzrok chłopca dostrzegł mężczyznę ubranego nieco lepiej niż pozostali goście karczmy. W końcu mało kto nosił pikowane odzienie w takim miejscu. Gdy Tylar był jeszcze pod deskami karczmy, widział go rozmawiającego przy barze z członkiem gangu Burgundowych Kretów. Nie miał pojęcia czym był burgund, tak samo jak i członkowie gangu, lecz nazwa ta każdemu kojarzyła się z majestatem i dostatkiem. Obserwowany mężczyzna po rozmowie ruszył w kierunku wyjścia z karczmy, więc chłopiec postanowił wyjść i sprawdzić gdzie się uda tajemniczy rozmówca. Liczył na to, że przejdzie gdzieś w ciemnym zakątku, a jemu uda się go okraść. I tak się właśnie stało. Tylar natychmiast dostrzegł lepiej odzianego mężczyznę i ruszył jego śladem. W końcu Tylar znał ten teren jak własną kieszeń i to on miał zdecydowaną przewagę nad nieznajomym. Cóż mogło by pójść nie tak?
***
Aiden właśnie wypalił gdzieś połowę swojego tytoniu gdy to zauważył idącego w jego stronę Hide'a. Hide był człowiekiem który nosił się dość prosto. Miał na sobie swój długi pikowany kaftan, wysokiego jeździeckie buty, a do tego jak zwykle para dobrze dopasowanych rękawiczek. Jego twarz nie wyrażała wielu emocji, była raczej zimna i spokojna. Zresztą tacy jak on musieli właśnie charakteryzować się niezbyt bogatą mimiką. Hide w końcu dotarł do Aiden'a i obaj ściągnęli rękawiczki by przywitać się zwyczajowo.
-I jak się mają sprawy? - spytał Aiden wciąż trzymając fajkę w przyodzianej dłoni.
-Jest tak jak myślałem. Zaczyna się ciepła pora, więc wszystko budzi się do "życia". - odparł Hide.
-Wypadałoby coś zrobić z tym fantem, prawda? - zapytał swojego kolegę.
-Nie zaszkodziło by. Zawsze możesz trochę poczekać. Ale jak to mówią, czas to pieniądz. - rzekł z uśmiechem.
-Pewnie masz rację Hide...będę musiał porozmawiać jeszcze z paroma ludźmi... Rozmowę przerwało nagłe wydarzenie, a właściwie osoba...
***
Tylar podążał za mężczyzną aż do wielkiej ulicy Dragosaniego. Ofiara zatrzymała się po przeciwnej stronie ulicy i najwyraźniej zaczęła z kimś rozmowę. Tylar nie chciał się zdradzać i iść za mężczyzną aż tam. Postanowił poczekać po swojej stronie. Chłopiec wyrósł już z nagłych rabunków przechodniów. Teraz postanowił, że będzie trenował cichy chód i będzie kradł niepostrzeżenie, by pokazać że swoimi umiejętnościami stoi ponad resztą członków gangu. Młody obserwował mężczyznę i zaczął zastanawiać się jakie skarby mógłby znaleźć w jego kieszeniach. Pewnie nosił ze sobą srebrne a może nawet i złote pierścienie! A może ma jakąś pięknie zdobioną broń, którą Tylar mógłby z wielkim zyskiem sprzedać. Wtedy w końcu mógłby porządnie się odziać i przede wszystkim napełnić swój żołądek do syta. Tak, dobra strawa to było to czego brakowało Tylarowi najczęściej. Na tą myśl jego żołądek odpowiedział niewielki burczeniem. Tylar chciał się złapać za niego i uciszyć ale ktoś już to zrobił. Jakaś para rąk złapała jego oba ramiona i zamknęła usta jednocześnie. Tylar i tak by nie krzyczał bo nauczył się że w jego przypadku nikt o to nie dba. Nie widział kto go trzyma, lecz wtedy przed nim pojawił się jakiś mężczyzna, który gestem palca pokazał by ten był cicho. Wtedy obcy wraz z swoim kolegą chwycili go za ramiona i trzymając w żelaznym uścisku ruszyli przed siebie.
***
-No proszę, proszę. Mamy tu jakiegoś szczura. - odezwał się Hide na widok chłopca prowadzonego przez dwójkę jego ludzi.
-Prędzej pchła kolega. Poproś swoich podopiecznych by się nim zajęli i wracajmy do rozmowy. - odpowiedział Aiden.
-Się robi. Hide kiwnął głową na drabów wskazując niewielką uliczkę w pobliżu ich spotkania. Chłopak zaczął się szamotać i wyrywać.
-Proszę nie! Ja dużo wiem! Mogę wam powiedzieć o wszystkim co się dzieje wokół! Tylko niech oni mnie zostawią! Proszę! - łkał Tylar.
-Czemu miałbym ci wierzyć? Zresztą nie ma rzeczy, która by mi umknęła. Jesteś tego żywym przykładem dzieciaku.-Nasze gangi chodzą tam gdzie inni nawet nie mają odwagi! Wysyłają nas do najdziwniejszych miejsc! Wiem wszystko! Ostatnio nawet kazali wchodzić nam do jakiegoś dziwnego podziemnego tunelu daleko na wschód! Te słowa przykuły uwagę obu mężczyzn.
-No dobrze, dam ci szansę. Od tego co powiesz zależy cała reszta, więc wytęż swoją pamięć... - Hide mówił to śmiertelnie poważnie. Niestety uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, wcale nie przysporzył go Tylarowi.