Severus zignorował uciekającą kobietę. I tak nie mógł nic zrobić. Co najwyżej się pospieszyć i uniknąć spotkania ze strażą, która i tak zostałaby powiadomiona, prędzej czy później. Chwilowym priorytetem był rudzielec. Rudzielec z nożem, co warto zaznaczyć. Młody Kruk odskoczył zwinnie spod ciosy noża, jednocześnie wykonując prosty zamach od lewej mieczem. Nie miało to na celu zranienia przeciwnika, tylko uniemożliwienie mu podejście bliżej. Rudzielec natychmiast jednak ponownie skoczył, jednak jego umiejętności walki nie były zbyt wielkie. Podobnie zresztą jak te, które reprezentował Ravnblod. Z tą różnica, że Kruk był zwinniejszy. Nie było sensu blokować mieczem ciosów nożem, szczególnie że były to głownie pchnięcia. Sev odskoczył się w bok. Miał pewien pomysł. Ryzykowny, ale ciekawy. Zrobił kilka kroków w lewo, tak, ze rudzielec znalazł się pomiędzy nim a wybitym oknem. Wtedy też mąż zaatakował po raz kolejny. Tym razem Ravnblod sparował cios mieczem.Wyczuwając odpowiedni moment uderzył płazem w dłoń celu. Rudy syknął z bólu i wypuścił nóż, chwytając się za "zranioną" dłoń. Ravnblod skoczył natychmiast i uderzył barkiem w niego, bezczelnie wypychając go przez okno. Rudy wypadł na zewnątrz. Nie zdążył nawet wrzasnąć, zbyt szybko dotarł do ziemi. Sev podbiegł do okna i szybko wyszedł przez nie, chowając wcześniej miecz do pochwy. Zwinnie zszedł nieco, chwytając się podpór w postaci rynien i parapetów. Gdy był już wystarczająco nisko, zeskoczył. Z oddali słyszał nawoływania kobiety i zastanawiał się kiedy straż wpadnie do mieszkania. Podszedł do leżącego na ziemi. Rudzielec leżał w pozycji, która nie wyglądała na zbyt zdrową. Sugerowała to wykręcona szyja i głupi wyraz twarzy. Kruk kucnął przy nim i przyłożył palec do szyi. Właściwie to nie miał po co, gdyż widać było, że rudzielec skręcił sobie kark wypadając przez okno. Lub raczej upadając na ziemię. Kruk wstał, otrzepał ręce i zaczął usuwać się z miejsca zdarzenia. Przebiegł przez plac i przeskoczył murek, po jego drugiej stronie. Lecz nie ten wychodzący na ulicę. Usiłował oddalić się jak najdyskretniejszą drogą.