-Istedd, kurwa mać!- krzyknął na cały głos Konrad. Następnie dobył kuszy, celował przez 10 sekund, po czym oddał strzał. Bełt przebił na wylot szyję tego, który stał za towarzyszem. Po tym wydarzeniu, młody łowca zeskoczył z dachu i błyskawicznie dobył miecza, następnie ruszył na wroga. Strażnik odwrócił się do Artina. Ten zaś zrobił tylko groźną minę i wyruszył do walki. Ogarnęła go teraz swego rodzaju żądza krwi. Przeciwnik, który jeszcze nie do końca zorientował się w sytuacji, został raniony przez młodzieńca w ramię. Było to szybkie cięcie. Oponent złapał się za ranioną część ciała. Wtedy właśnie, Konrad podbiegł do niego, wytrącił mu broń, a następnie przebił ostrzem na wylot na wysokości brzucha. Błyskawicznie chwycił linę od więzów skazańca i ruszył ku wierzchowcom, które znajdowały się nieopodal. Wskoczył na konia, jednocześnie na tego samego rumaka wsadzając odbitego niedawno więźnia.-Ruszaj się, Istedd!-krzyknął i ruszył w kierunku bramy.