Mnie też męczą, chociaż pewnie Ty miałeś na myśli coś innego. Generalnie nie znoszę wszystkich tego typu symfonicznych bandów. Wykorzystania orkiestry mogliby się uczyć od The Moody Bluesa. Tutaj brzmi to tanio, szczególnie w połączeniu z marniutkimi, typowo "gotyckimi" riffami (przy okazji gitary brzmią fatalnie). Wszystko ma strasznie płaski wydźwięk, zero głębi, brzmi jak każdy inny kawałek Within Temptation czy innego Nightwisha. Głosy dostosowane do całości - słodkie, wygładzone przy produkcji. Tanie chwyty a'la chórki mają chyba uwydatnić nastrój patetyczny, co zresztą wychodzi, ale niewiele dobrego z tego wynika (jak zwykle). Prosta kompozycja generalnie poza tym. Jak się słyszało jeden kawałek WT, słyszało się wszystkie. Ten brzmi trochę bardziej Nightwishowo niż reszta, nie tylko za sprawą Tarji. 1/10, zmuszałem się, żeby to przesłuchać.
Jedyny plus to to, że na Sharon się fajnie patrzy. Ale tylko wtedy kiedy nie śpiewa.
Lubię Cię, Zeyfuś, ale Twój gust mnie nie przekonuje.
Klasyk. Genialna suita. Słychać w tym mnóstwo współczesnych bandów prog-rockowych/metalowych.