-Masatschusets, wracaj czego tam szukasz!?- Zawołał Vermont, po czym skrył skrzynke pod płaszczem. Szkatułka nie wyglądała, jakby było w niej coś cennego, zbita z desek, jakby na szybko. Ale mimo wszystko jak każdy złodziej, nie mógł się powstrzymać, przed otwarciem. Roztrząsnięty, między ciekawość, a powołaniem, ostatecznie wrzasnął
-Naprzód! Wracamy.