- Dobrze.
Wziąłem pakunki i położyłem przed wejściem do domu. Po czym poszedłem za dom i zawołałem sąsiada.
- Przepraszam, czy mógłby pan użyczyć mi swojego konia? Potrzeba mi do przewiezienia kilku towarów, a wiem, ze ma pan mocnego konia.
- Em... tak proszę, tylko...
- Pan się nie martwi, nic mu się nie stanie...
- Kamień z serca...
Powiedział i po kilku chwilach przyprowadził konia przed mój dom. Mój miły sąsiad nałożył pakunki i przewiązał tak, aby trzymały się dobrze konika i nie utrudniały mu spaceru.
- dziękuje
powiedziałem do niego i podszedłem do konia, po czym ruszyliśmy we trzech w kierunku wsi... Po kilku minutach milczenia, w których jedynym odgłosem było parskanie konia, wyszliśmy z miasta i szliśmy w kierunku wsi. Zwróciłem się w ten czas do Gordiana.
- Widzisz... zależy nam obu na dużych zarobkach, może w innych... tak zwanych celach, ja bym powiedział środkach... ale co nie zmienia faktu, że potrafimy dbać o swoje sakwy. Był pewien okres czasu, w którym często podróżowałem do Taharu... na zakupy i nie tylko. Zdobyłem pewne znajomości, i pewne bodźce, które bardzo skrzętnie potrafią oddziaływać na twarde serca i szczelne kieszenie tamtejszych kupców. Sprzedając te przedmioty, chciałbym abyś udał sie do dwóch, dla których mam szczególne bodźce... Pana Loicq, on chętnie skupuje bronie od innych, a w dziwnych... niewyjaśnionych... na szczęście... dotąd okolicznościach zaginęła jego żona... Raczej wolisz nie wiedzieć gdzie jest przetrzymywana... ale chciałbym abyś powiedział mu, ze jest z nią, panią Isabell wszystko w porządku i tylko od niego zależy co i kiedy się z nią teraz stanie... oraz panią Izoldę - kupi szaty, jej słodkie dzieci, Grażynka i Maciuś... również powiesz jej, że ich żywot od niej zależy... że to od nich zależy czy w ogóle wrócą... Tylko nie mów tak od razu o tym... żeby nie mieli wyboru czy kupić czy nie... rozumiesz...
- Nie... nie zrozum mnie źle... to tylko interesy... a środki są różne... sam rozumiesz. Tyko proszę... bądź ostrożny... możliwe, ze zechcą mnie... odnaleźć... oczywiście wiedza kto to zrobił... ale tamtejsza straż nic nie może zrobić... brak dowodów... poza tym, ciężko im roztrząsać sprawę o charakterze międzynarodowym, bez dowodów i to jeszcze w niedługim okresie po naszej zwycięskiej wojnie...
- Może sam wydusisz od nich dla siebie pieniądze... proszę bardzo. Aha, twoje 5000 szt złota za wilkołaki, proszę.
[oddaję 5000 szt. złota z mojego majatku]
7003 - 5000 = 2003 szt. zlota