- Nikt cię tu nie trzyma na siłę - rzekł Elf melodyjnym głosem do Grisona, po czym zwrócił się do Deva i Anva
- Popatrzcie - rzekł i wyszeptał pewną formułę. Jego dłonie otoczyły malutnie niebieski ogniczki, a po chwili z uktyrego schowaka wyłoniły się wielkie, zdawałoby się kamienne przedmioty. Były to stągwie, zabudowane z dziwnego materiału - W tych stągwiach, znajduje się krew starożytnego Wampira. Miało, jakieś dwadzieście... może dwadzieścia dwa tysiące lat. Minerał z którego zrobiony jest ten przedmiot nie dość, ze twardy i zimny, to jego właściwości utżymują w środku materiał biologiczny nienaruszony. Krew jest stara i potężna. Tą krwią przemienimy nasze wojsko w Wampiry dużo potężniejsze od tych w siedzibie na Valfden. Ty Devristusie i Ty Anvarunisie pomożecie nam w przetransportowaniu tych stągwi. Jest ich, razem z tą dziesięc. Dwie już przenieśliśmy. No to do roboty, stągwi i przez portal! - po czym Elf odszedł na chwilę i wkroczył do wielkiego namiotu. Devristus poczuł zawroty głowy, nie widział czym są spowiodowane, ale czuł, że musi użyć Jasnowidzenia. Tak też zrobił. Wpadł w trans, w którym widział urywki zdarzeń. Walkę z Elfami pod Kamiennym Kręgiem, pogoń i rozmowę z Elfem. Widział jak Elf wchodiz o wielkiego namiotu. Urywki zdarzeń... Widzi Króla Olch stojącego nad księgą... Słowa dziwnej modlitwy... Podchodzi do niego Elf.. Rozmowa... Słowa... Słowa Króla Olch
- I jak tam?
- Devristus i Anvarunis mogą nas wspomóc. Mantos, ten Elf się waha, a Dracon całkowicie odmówił pomocy - odrzekł Elf
- Przekonaj Mantosa, musi nam pomóc... Potem i tak ich wszytkich zabijemy - Devristus przewrócił się pod wpływem impulsu. Zauważył Wojnę Nieśmiertelnych, zauważył oddziały Króla Olch u bku którego stoją Anvarunis, Devristus, Mantos. Widział wygranął Olcha.... Potem widział stos, w nim pal... Do pala przywiązany Anvarunis... 100 srebrnych grotów strzał na skinienie Króla Olch i Elfa zostało w niego wypuszczonych... Stos się pali... Widział Devristus cztery wielkie nosorożce... Każdyz nich miał łańcuch. ÂŁańcuchy połączone z nogami i rękoma Mantosa. Na skinienie Elfa i Olcha nosorożce ruszają... Ciało mantosa zostaje rozerwane... Swej śmierci Devristus nie widzi... Nagle znów jest w namiocie... Słyszy rozmowę....
- Devristusa oszczędź panie. To mój potomek. Nie chcę jego śmierci... On ma potężną moc, pomogę mu ją odkryć.
- Dobrze, więc będzie żył - rzekł Król Olch
- Czy aby będą nam posłuszni? Czy się niesprzeciwią...? - zapytał Elf. Olch sięgnął po długi pazur, wyprofilowany, aby pasował do palca oraz zaostrzony cienko jak igłą. Po czym podał falkon z czarną cieczą. Elf stojący u jego boku pojął od razu. Założył pazur na palec wskazujący prawej ręki. Zamoczył kolec w cieczy
- To zatruje im umysł. Będą nam podwładni. Wystarczy, że ich drapniesz... - mówi Olch
Devristus zaczyna gorzej widzieć... Ostatnim co zapamiętał, to obraz na któym Elf wraca do grupy przed namiotem, dłonie ma za plecamy, aby nie zdradzić pazura...
Devristus obudził się na ziemi. Próbowaliście go podnosić, ale był nieprzytomny. Na czole wystąpił mu zimny pot. Chwilę później się pozbierał i gdy wstał na nogi spojrzał w stronę namiotu. Wtedy to wyszedł z niego uśmiechnięty Elf, a dłonie trzymał z tyłu...
Devristus ma świadomość, że tylko on wie o tym co widział.